piątek, 9 września 2011

cdn...

-Witam Cię drogie dziecko- przywitała ją starsza Pani z miłym uśmiechem.
-Dzień Dobry. Przepraszam, że zawracam Pani głowę, ale stwierdziłam że może by Pani chciała to odzyskać-powiedziała dziewczyna pokazując naszyjnik. Kobieta wzięła go do ręki obejrzała, a w jej oczach stanęły łzy.
-Przepraszam, wszystko w porządku?-zapytała Wiktoria głaszcząc siwą Panią po ramieniu.
-Tak, tak. Wejdź proszę, poczekaj zrobię Ci herbatę- odpowiedziała Pani prowadząc ją do salonu. Dom był przepięknie i bogato urządzony. Dziewczyna była zachwycona tym domem. Było bardzo czysto i urządzone w stylu klasycznym, wszędzie było dużo książek i antyków. Dziewczyna rozglądała się chwilę, po czym do salonu weszła pani z herbatą i ciastkami. Posiedziały chwilę i starsza Pani zaczęła dziewczynie opowiadać historię łańcuszka.
- Miałam 16 lat jak poznałam pewnego chłopca o imieniu Krzysztof. Na początku to była zwykła przyjaźń, bo jak dobrze wiesz w moich czasach związek dwojga młodych ludzi był nie dopuszczalny. Krzyś był starszy ode mnie o 2 lata. Przez dwa lata się często spotykaliśmy, czytaliśmy razem książki, jeździliśmy konno, chodziliśmy na spacery. Nikt nie widział w tym nic podejrzanego, gdyż nasze rodziny się ze sobą przyjaźniły, więc siłą rzeczy spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Po dwóch latach ja czułam do niego coś więcej, lecz bałam się jemu o tym powiedzieć. Dokładnie 14 lutego 1956 roku Krzysiu zaprosił mnie na spacer. Poszliśmy do naszej fontanny, gdy tam doszliśmy wszystko było tak pięknie przygotowane-opowiadała Pani ze łzami w oczach ściskając, w starej malutkie, aczkolwiek zadbanej rączce- były świece i kolacja i wino. Wtedy właśnie Krzysiu się mi oświadczył. Powiedział, że jestem dla niego kimś więcej niż przyjaciółką i że chciałby spędzić ze mną resztę życia, bez chwili namysłu się zgodziłam. Nasze narzeczeństwo trwało 2 lata, mieliśmy ślub zaplanowany na 14 lutego 1959 roku. Pewnego dnia, na 4 miesiące przed naszym ślubem była pewna potańcówka, mieliśmy na nią pójść razem z racji tego, że byliśmy zaręczeni. Niestety ja strasznie źle się czułam, ale kazałam Krzysiowi iść samemu. Po dwóch godzinach uznałam, że bardzo za nim tęsknię i poszłam na tą potańcówkę, weszłam do baru i zobaczyłam Krzysztofa całującego i macającego się z moją najlepszą przyjaciółką. - w tym momencie starszej Pani łzy pociekły po policzkach, Wiktoria złapała panią za rękę, a ta zaczęła opowiadać dalej- czułam się strasznie skrzywdzona, kochałam go, a on zrobił mi takie świństwo, ośmieszył mnie na oczach wszystkich naszych znajomych, zdradził mnie. Wróciłam szybko do domu i opowiedziałam wszystko mojej mamie, ona to zbagatelizowała, ale ja nie wyobrażałam sobie dalszego życia z tym człowiekiem. Zerwałam nasze zaręczyny i wyjechałam do cioci na wschód. Po roku doszłam do wniosku, że nie potrafię żyć bez niego. Wróciłam do Szczecina, lecz niestety nigdy więcej nie dane było mi go spotkać. Został mi po nim tylko ten łańcuszek, który właśnie wtedy zgubiłam i wyblakłe fotografie. Okazało się, że Krzysztof poszedł do wojska i wyjechał gdzieś na misję, jego rodzina wyprowadziła się i już nigdy więcej o nim nie słyszałam.- skończyła opowiadać ocierając łzy. Wiktoria bardzo polubiła małą, siwą panią i postanowiła opowiedzieć jej swoją historię. Opowiedziała jej o wszystkim, o tym jak spotkała Patryka, o ich związku, o pierwszej kłótni i o felernym zajściu na walce..
-...i od tamtego dnia jego nie widziała, wiem, że on szuka ze mną kontaktu ale ja czuje dokładnie to samo co Pani, nie wiem co mam robić- powiedziała rozpłakana już dziewczyna. Starsza pani usiadła koło niej na kanapie przytuliła ją jak swoją własną wnuczkę i powiedziała:

-wiesz kochanie, najważniejsze to musisz posłuchać głosu swojego serca. Ono powie Ci prawdę. Musisz zastanowić się czy to co ten chłopiec Ci zrobił, potrafi przyćmić fakt, że go kochasz. Musisz się zastanowić i zrobić coś w tym kierunku, abyś później tak jak ja przez 53 lata nie żałowała tego co zrobiłaś.- poprawiła jej włosy. Dziewczyna bardzo mocno przytuliła się do pani i pocałowała ją w policzek.
-Zostawię pani mój numer, jeżeli będzie pani chciała jeszcze się spotkać to niech pani do mnie zadzwoni. A teraz muszę lecieć- powiedziała Wiktoria zapisując swój numer na kartce.
-Wpadaj kochanie zawsze jak będziesz miała ochotę.- odpowiedziała jej pani przytulając ją na pożegnanie.
   Dziewczyna jechała taksówką z wielkim bólem brzucha. Wysiadła na dobrze sobie znanej ulicy, zapłaciła kierowcy i poszła. Łzy leciały jej po policzkach rozmazując jeszcze bardziej wcześniej rozmazany już tusz do rzęs. Stanęła przed brązowymi drzwiami. Zadzwoniła. Po chwili usłyszała dobrze znane sobie kroki. Drzwi się otworzyły i to co w nich zobaczyła ścisnęło jej serce. W drzwiach stał jej Patryk. Ubrany był w stary rozciągnięty dres, oczy miał tak przekrwione jakby od tygodnia ciągle płakał. Zobaczyła w jego oczach taką pustkę, wielki żal i nienawiść do samego siebie.
   Z ust dziewczyny wydobył się cichutki szloch
-KOCHAM CIĘ!- powiedziała i rzuciła się jemu w ramiona.

czwartek, 8 września 2011

2 tygodnie później..

..Wiktorię wypisano dzisiaj ze szpitala. Po tygodniu pobytu w szpitalu wybudzono ją ze śpiączki, jej stan się poprawił, jednak nie chciała z nikim rozmawiać do nikogo się nie odzywała, a pielęgniarki poprosiła żeby nie wpuszczały do niej Patryka. Od pamiętnego zajścia po walce nie widziała jego, wiedziała tylko od nich, że codziennie do niej przychodzi. Nie chciała go widzieć, nie wiedziała też co się z nim dzieje. Dzisiaj już się czuła dobrze i od rana w domu strasznie jej się nudziło, była tak załamana tym co się stało, że nie cieszyła ją nawet obecność taty. Wiktoria chodziła z kąta w kąt nie rozmawiając z nikim, chwilę tylko pogadała z Laurą, która przyszła z Bartkiem, ale później zbyła ja tym że chce się położyć spać. Następnego dnia wstała normalnie i poszła do szkoły. Tam wszyscy do niej podchodzili , pytali jak się czuję fizycznie i psychicznie , po pewnym czasie zaczęło ją to denerwować i kolejnych ciekawski zbywała półsłówkami. Nie można było powiedzieć, że jej stan psychiczny wracał tak szybko do normalności jak fizyczny, ale Wiktoria słynęła z tego, że była świetną aktorką. Lekcje w szkole minęły jej dość szybko, z racji tego że dzisiaj kończyła po 12. Dziewczyny próbowały ją namówić na jakąś kawę i ciastko, ale nie bardzo miała na to ochotę. Od razu po szkole miała zamiar udać się do domu, ale bezmyślnie skręciła do parku. Przechodząc przez niego przypominały jej się wszystkie spędzone chwile z Patrykiem, ich kłótnie o ćpanie, ich ławkę i w końcu dotarła do opuszczonej fontanny. Gorące łzy delikatnie popłynęły po jej różowych od mrozu policzkach. Usiadła bezsilnie na ziemi i zobaczyła coś błyszczącego , wzięła to do ręki i dokładnie obejrzała. Był to bardzo stary łańcuszek z przywieszonym serduszkiem, na którym był wygrawerowany napisz ''na zawsze razem'' a po drugiej stronie data ''14.02.1956 rok'' dziewczyna otarła łzy i jeszcze raz obejrzała ziemie i wnętrze fontanny, myślała, że może coś jeszcze znajdzie ale już nic nie było. Wsadziła łańcuszek do kieszeni i wróciła do domu.
    -Wiktoria chodź na obiad- krzyknęła mama od razu na wejściu dziewczyny do domu. Od kiedy wypisali ją ze szpitala, każdy się obchodzi z nią jak z jajkiem. Dziewczyna posłusznie zjadła obiad i poszła pospiesznie na górę do siebie. Rozebrała się, wyciągnęła naszyjnik, odpaliła laptopa i obejrzała jeszcze raz łańcuszek. Znalazła na nim nazwę jubilera, którą wpisała w wyszukiwarkę, za chwilę wyskoczył jej adres jubilera, przepisała go na karteczkę i poleciała. Jechała prawie 30minut przez całe miasto, w końcu wysiadła i poszła we wskazanym przez przechodnia kierunku. Dotarła to starej kamienicy, na której końcu znajdował się malutki jubiler. Z zewnątrz wyglądało to trochę obskurnie, ale gdy się weszło do środka było tam po prostu przepięknie. Wszystko znajdowało się w złoto-czerwonych tonacjach, było widać i czuć jeden wielki przepych. Za wielkim dębowym biurkiem siedział, siwy starszy pan wpatrujący się w jakieś papiery. Wiktoria podeszła do pana, ten zauważając ją ciepło się uśmiechnął
-w czym mogę pomóc panience?-zapytał z uśmiechem.
-Dzień Dobry, wiem, że pewnie nie będzie mi mógł pan pomóc, ale dzisiaj w starym parku na nowym mieście znalazłam ten łańcuszek-podała panu-i jest na nim nazwa pana sklepu i chciałabym jeżeli oczywiście to możliwe dowiedzieć się do kogo to należy, bo zapewne jest to ważne dla tej osoby i chciałabym jej to zwrócić.-powiedziała patrząc na miłego pana.
- wiesz teoretycznie nie mogę podać Ci takich informacji , ale poczekaj tutaj chwilę.-powiedział, uśmiechnął się i zniknął na zapleczu. Po około 10minutach wrócił
-Tak się składa, że właścicielką tego naszyjnika jest moja bardzo dobra znajoma i zadzwoniłem do niej i przedstawiłem Twoją sprawę i ona zgodziła się z Tobą spotkać. Tutaj masz adres pod który się udać, życzę Ci powodzenia i w zawsze możesz do mnie wpaść w odwiedziny.-powiedział ściskając dłoń dziewczyny i oddając jej naszyjnik razem z karteczką z nazwiskiem i adresem. Wiktoria pożegnała się z miłym panem i wyszła od jubilera i udała się na główną ulicę. Tam złapała taksówkę i podała kierowcy adres pod który ma ją zawieźć.
     Jechała dość długo, bo aż za miasto. Kierowca zatrzymał się przed dużym dworkiem. Dziewczyna zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła. Szła powoli oglądając uważnie podwórko, podeszła do drzwi i zadzwoniła. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i na progu stanęła, starsza, siwa, malutka Pani...

środa, 7 września 2011

dom

...

Damian i Bartek weszli do sali w której leżała dziewczyna i ujrzeli Patryka śpiącego na jej brzuchu.
-Cholera przecież  byli tacy szczęśliwi- powiedział z nerwami Bartek
-Nie wiem co jemu odbiło, ale widać, że najbardziej z nas to przeżywa.- odpowiedział mu Damian i ruszył do chłopaka. Podszedł i zobaczył zaczerwieniona twarz od płaczu, brudną od źle zmytej krwi po walce.
-Ej stary, idź do domu się prześpij. Wrócisz do niej rano- powiedział klepiąc Patryka po ramieniu. Chwilę marudził, ale w końcu dał się namówić i poszedł do domu. Pół godziny później do szpitala przyjechała roztrzęsiona mama Wiktorii, wypytała lekarzy o wszystko jednak nie dowiedziała się nic innego, niż powiedziano Damianowi. Około 23 wrócili do domu Dagmara, dziewczyna Damiana postanowiła, że nie może jego teraz samego zostawić i nocowała u niego. Mama od razu zadzwoniła i powiadomiła o wszystkim ich tatę, który obiecał, że najdłużej za dwa dni będzie w Polsce przy córce.
   Bartek i Laura jako że poczuwali się jak rodzeństwo Wiktorii byli załamani. Chłopak odwiózł ją pod sam dom, żeby się sama nie poruszała w nocy po mieście. Stali chwilę na klatce schodowej, kiedy ona wtuliła się mocno w niego i się rozpłakała, stał tak 10minut przytulając ją mocno do siebie i powtarzając, że wszystko będzie dobrze, że Wiktoria zawsze była uparta i wygra tą walkę , wygra najważniejszą walkę w swoim życiu, WYGRA JĄ. Laura trochę się uspokoiła odsunęła się delikatnie od niego, otarła brudną od tuszu twarz , chwyciła chłopaka za rękę
-Nie odchodź- powiedziała głosem małej dziewczynki
-Nie zostawię Cię, nie bój się- powiedział wtulając znowu twarz w jej włosy
-Nie, nie o to mi chodzi. Nie odchodź teraz. Chodź do mnie.- odrzekła kierując się ku schodom na górę. Chłopak lekko zdezorientowany poszedł za nią. Weszli do domu rozebrali się i opowiedzieli wszystko mamie Laury, przy czym dziewczyna znowu się popłakała a Bartek ciągle ją obejmował, okazując jej tym, że może na niego liczyć, że on JEST i ma zamiar BYĆ. Jej mama ani chwili się nie zastanawiała, poszła po ręcznik wręczyła go chłopakowi i w ogóle nie chciała słyszeć, że on nie będzie u nich spał. Laura poszła się myć pierwsza, a Bartek z mamą zrobili kolacje. Gdy dziewczyna wyszła zjedli razem jajecznice i to Bartek poszedł się tym razem myć. Po jakiś 15minutach wyszedł w spodenkach które dostał od mamy Laury i bez podkoszulki i udał się na sam koniec długiego korytarza gdzie znajdował się pokój dziewczyny, przechodząc obok salonu życzył jej mamie dobrej nocy. Wszedł do pokoju, w którym panował półmrok, dziewczyna siedziała w krótkich spodenkach i topie na szerokim parapecie z otwartym oknem. Bartek podszedł do niej narzucił na nią koc i zamknął okno, położył się z głową na jej kolanach, a ta zaczęła głaskać go po włosach spoglądając na mieniące się tysiącami barw uśpione już miasto
-Będzie dobrze kochanie- powiedział Bartek całując ją w nadgarstek.
-Mam nadzieję, mam nadzieję-powtórzyła dwa razy. Chłopak wstał wziął ją na ręce razem z kocem i położył do łóżka.
-Teraz musisz iść spać, bo będziesz jutro bardzo zmęczona-powiedział zabierając koc i przykrywając ją kołdrą. Po chwili położył się koło niej i czule ją do siebie przytulił. Dziewczyna obróciła się twarzą do niego i mocno go pocałowała. Ten lekko zdezorientowany delikatnie odwzajemniał pocałunki, lecz usta dziewczyny były natarczywe, coraz bardziej zachłanne. W pewnym momencie pocałowała go ostatni raz bardzo czule i delikatnie, położyła się jemu na nagą klatę, kładąc swoją dłoń na jego brzuchu
-Dziękuję-wyszeptała w cichą ciemną noc
-Za co?-zapytał Bartek kładąc jedną rękę na jej biodrze , a drugą na talii
-Za to, że jesteś- odpowiedziała po cichu całując go w klatę. On przytulił ją mocno do siebie cmokając we włosy. Po chwili usłyszał jej miarowy oddech i poczuł jak mięśnie jej się rozluźniają. Wsłuchany w jej delikatny oddech usnął po chwili.
    Patryk całą noc nie mógł usnąć miał do siebie straszny żal, ciągle bił się z myślą jak on mógł jej to zrobić i że to przez niego ona teraz tam leży z zagrożeniem życia. Pół nocy przepłakał, on chłopak który prawie nigdy nie płacze, płakał pół nocy jak mały zagubiony chłopczyk... Dopiero w tak strasznej okoliczności uświadomił sobie jak bardzo ją kocha...

wtorek, 6 września 2011

...Jak to wszędzie bywa, plotki o obcych ludziach roznoszą się z prędkością światła. I pewnie gdyby nie to, że nikt nie widział gdzie pobiegła Wiktoria, nikt nie wiedział gdzie ona jest , a każdy wiedział, że jej płaszcz został na hali, Patryk prawdopodobnie dostałby ostro wpierdol za to co jej zrobił, ale teraz najważniejsza była Wiktoria. Wszyscy jej szukali po całym mieście. Bartek i Laura przetrzepywali rejony koło hali sportowej. Daria, Angelika i Wojtek ich ulubione centra , Damian i Daga jeziorko , a Patryk wszystkie ICH miejsca. Przeszukał dokładnie skałki, ale nic tam nie znalazł ani śladu po jej obecności, to samo było z mostkiem. Było już ciemno i nawet on marzł w ciepłych dresach i kurtce. Miał do siebie tak cholerny żal, że nie mógł na siebie patrzeć w odbiciach szyb sklepowych, chciałby wrócić 2 godziny wcześniej i nie robić tego , nie wyżywać się na niej, dlaczego to ONA musiała podwinąć się jemu pod rękę, dlaczego on musiał być tak nerwowy. Popchnął kobietę, swoją kobietę, kobietę którą kochał ''KURWA nawet jej tego jeszcze nie powiedziałem!'' pomyślał i nogi same poniosły go do parku. Było już strasznie ciemno.. Przeszedł każdą ścieżkę, na której mogła być. Miał już wychodzić z parku, gdy nagle zauważył na podłodze coś ciemnego ''szalik'' pomyślał i ruszył biegiem w tamtą stronę. Na środku parku znajdowała się mała stara zapomniana przez wszystkich fontanna obrośnięta różami, miał nadzieję, że znajdzie ją tam, ale niestety jej nie było, miał już iść stamtąd, ale jednak zauważył coś z drugiej strony, poszedł tam delikatnie i zauważył ją. Najważniejsza dziewczyna jego życia leżała na ziemi, cała blada z sinymi, aż fioletowymi ustami, bez żadnego ruchu. Podbiegł szybko do niej i zbadał puls, był wyczuwalny lecz bardzo słaby, nałożył jej szybko swoją kurtkę i zadzwonił po pogotowie. W karetce powiadomił Damiana i resztę ludzi, że jadą właśnie do szpitala. Od razu po wejściu zostawili jego samego na korytarzu z natłokiem myśli a ją gdzieś zabrali, nie powiedzieli jemu NIC, kompletnie nic. Tak strasznie się bał, bał się że coś jej się stanie, że już nigdy nie zobaczy jej pięknych oczu, doskonałej sylwetki, i tego słodkiego uśmiechu, że nie usłyszy jej słodkiego, a zarazem śmiesznego śmiechu, że już nigdy więcej nie wtuli się w nią i nie poczuje słodkiej woni jej perfum, że już nigdy nie będzie dane mu cieszyć się tym, że ona po prostu jest , że jej klatka piersiowa unosi się pobierając każdą sekundę życia- a to przez NIEGO to właśnie przez niego, to on to zrobił, wyrządził krzywdę osobie którą kochał, osobie która prawdopodobnie kochała jego.. Niepotrzebnie powtórzył jej te brednie których nasłuchał się od jej 'przyjaciela' rzeczy które były mówione z zazdrości, ale nigdy nie wybaczy sobie tego, że podniósł na nią rękę.
   Przemyślenia przerwała mu 'rodzina' Wiktorii która wbiegła szybko do szpitala, wstał do nich kompletnie nic nie ogarniając, każdy się przekrzykiwał zadając pytania, chłopak nie wiedział co odpowiedzieć, w tym momencie z sali wyszedł lekarz
-Państwo są rodziną?-zapytał sceptycznie patrząc na hołotę na korytarzu
-Tak, ja..ja jestem bratem-odpowiedział Damian stając przed lekarzem
-ja też !-krzyknął Bartek kładąc rękę na ramieniu Damiana. Patryk stanął po drugiej stronie, a reszta z tyłu
-Stan dziewczyny jest tragiczny, miała okropnie wychłodzony organizm, ma odmrożone dłonie i stopy. Jeszcze pół godziny i krew zaczęłaby zamarzać i nie dałoby rady przywrócić jej czynności życiowych. Jak na razie musi pozostać w śpiączce farmakologicznej. Jeżeli jej stan się poprawi w ciągu 24 godzin pomyślimy nad wybudzeniem jej. Proszę się nie martwić, to młoda silna dziewczyna, na pewno się z tego wyliże.- powiedział lekarz klepiąc Damiana po ramieniu- Oczywiście można do niej wejść, ale tylko na chwilę- dodał odchodząc
-Idę zadzwonić do mamy- powiedział roztrzęsiony Damian. Patryk bez chwili zastanowienia poszedł do swojej dziewczyny. Położył rękę na klamce, trząsł się cały w środku, wszedł powoli i to co zobaczył nie mieściło się jemu w głowie. Jego dziewczyna, jego maleństwo , leżało nago, przykryta tylko jakąś szmatą na środku wielkiego szpitalnego łóżka, miała jakąś rurę w buzi, i do rąk poprzyczepiane jakieś małe rureczki, w całej sali było słychać szmer urządzeń, przerywanych pikaniem aparatu mierzącego poprawność działania serca. Podszedł do niej ze strachem i złapał ją za rękę. W tym momencie łzy pociekły mu po policzkach, to już nie była ta sama ciepła rączka kochanej Wiki, to było lodowaty kawałek ciała bez żadnej oznaki życia..
-Kocham Cię- wyszeptał, położył głowę na jej brzuchu i popłakał się na dobre...  
Wiktoria wstała koło 12 na walkę miała być na 18 więc powoli ugotowała obiad posprzątała i poszła się ogarniać. O 17 była już zwarta i gotowa czekała tylko na Damiana, Dagę, Bartka, Laurę, Angele, Darię i Wojtka razem dwoma samochodami pojechali na walkę do Patryka. Dojechali tam jakoś w pół do osiemnastej , tym razem jednak Patryk nie załatwił im miejsc ''za kulisami'' ale Wiktoria stwierdziła, że to pewnie dlatego, że to już ważna walka czy coś, może nie mógł. Mieli miejsca w 3 rzędzie więc też bardzo dobrze. Około 18 zaczęła się cała walka. Dziewczyna wiedziała jak dużo znaczy dla jej chłopaka wygrana, wiedziała ile pracy, siły i wyrzeczeń włożył w to, żeby teraz być tam gdzie jest, widziała po nim jak bardzo się stresuje, jak ściśnięte ma mięśnie twarzy. Oboje zostali przedstawieni i gong oznaczył rozpoczęcie walki. Ona była tak strasznie zdenerwowana, że nie pamięta nic dokładnie, nie wie co się stało, nie wie jak do tego doszło, ale po 3 rundzie Patryk oberwał tak mocno, że jego przeciwnik rozwalił mu łuk brwiowy, nie dało się tego w żaden sposób zatamować. Walka została przerwana a tymczasowym zwycięzcom został ten drugi chłopak. Wiktoria miała łzy w oczach bo widziała jak cholernie wkurwiony jest Patryk. Sędzia zakończył walkę i chłopak wybiegł do szatni , Wiktoria nie myśląc ani chwili dłużej pobiegła za nim nie patrząc na protesty wszystkich w koło. Schodziło się na dół , dziewczyna nie widziała gdzie on poszedł. Jedne drzwi - nie, drugie- nie, trzecie-nie, w końcu za 4 drzwiami weszła do jakiejś sali w której panował pół mrok , na środku wisiały 3 worki treningowe , była cała ściana w lustrach i na środku stał on- jej własne, jednoosobowe, zielonookie, umięśnione SZCZĘŚCIE. Stał tyłem do niej z pięściami zaciśniętymi. Weszła do salki, panowała tam grobowa cisza, którą przerywał nierówny oddech chłopaka i stukot jej obcasów. Podeszła do niego przytuliła się do niego od tyłu, nie zwracała uwagi na to, że jest cały spocony, że jest tak mokry, że zaraz będzie miała mokra sukienkę. Chłopak odskoczył od niej jak oparzony
-Kotku-powiedziała po ciuchu .
-Wyjdź stąd-wysyczał przez zęby
-Patryk- powiedziała przytulając się do niego. Chłopak zabrał jej ręce i powtórzył -WYJDŹ- dziewczyna załapała jego za nadgarstki i przytuliła się jeszcze raz. On jakby wpadł w furię, zaczął głośniej i szybciej oddychać, dziewczyna była tak mocno do niego przytulona, że nie dał się jej wyrwać, w końcu w furii popchnął ją tak, że odbiła się plecami i głową od worka, który stał metr za nią i krzyknął ''ZOSTAW MNIE KURWA IDIOTKO !''. Momentalnie napłynęły jej łzy do oczy nie wiedziała co powiedzieć wychlipała tylko ''Ale Patryk''
-Nie, nie ale Patryk kurwa ! nie wiesz ile mnie kosztowało, to żeby znaleźć się tutaj gdzie jestem ! To przez Ciebie ostatnie 2 miesiące zawaliłem treningi PRZEZ CIEBIE ! Gdyby nie to , dzisiaj zostałbym mistrzem polski juniorów, a teraz co mam NIC !
-masz mnie- powiedziała podchodząc do niego
-Ciebie ?! Proszę Cię ! w chuja mnie robisz, myślisz że mi ten Twój cały przyjaciel nie powiedział, jaka TY jesteś.. Udajesz taką grzeczną i w ogóle, myślisz że możesz mieć wszystko i wszystkich bo jesteś modelką ?!- krzyczał te wszystkie straszne słowa z taką nienawiścią. Wiktoria wiedziała, że nie była święta ale to dla niego się zmieniła, zaangażowała się, a on teraz takie coś jej powiedział. Łzy spływały jej po policzkach.
-Co teraz udajesz że jest Ci przykro?! Płaczesz?!- krzyknął łapiąc ją mocno ZA mocno za nadgarstek i przyciskając do worka .
-puść!-krzyknęła przez łzy, popatrzała jemu w oczy i zobaczyła jak obudził się jakby z amoku. Popatrzał na nią znowu tymi ciepłymi zielonymi oczami. Wiktoria oswobodziła nadgarstki i odwróciła się do wyjścia , a tam stali koledzy i trener Patryka. Wybiegła stamtąd cała zapłakana. Słyszała jeszcze za sobą tylko wołanie Patryka i jego kłótnie z trenerem. Biegła ciągle przed siebie niekończącymi się korytarzami, aż w końcu trafiła do wyjścia ewakuacyjnego. Wybiegła na dwór i poczuła przerażające zimno, było prawie 5stopni na minusie, a jej płaszcz był w szatni. Poszła cała zapłakana przed siebie bijąc się z myślami. Nadal nie mogła uwierzyć, że Patryk był w stanie ją popchnąć, że był w stanie tak strasznie mocno złapać ją za nadgarstki, że był w stanie powiedzieć te wszystkie słowa.. Patryk.. Jej Patryk.. Była godzina 19.. Ciemno, zimno pusto. Dziewczyna udała się do parku. Do parku, którego obiecała tacie i Patrykowi, że nie będzie chodziła sama.. Wchodząc poczuła nieprzyjemne uczucie strachu, a mróz chłodził już każdy kawałek jej drobnego ciała...

WALKA

Minęły już prawie dwa tygodnie od nocki u Patryka i od tamtej pory Wiktoria widziała się z nim może 3 razy. Chłopak w tym tygodniu ma już finałową walkę o pas mistrza polski juniorów w boksie i ''zajął się treningami'' niby jest miedzy nimi dobrze , ale dziewczyna czuła że coś jest nie tak , tłumaczyła sobie, że to pewnie stres związany z walką i w ogóle, ale tak na prawdę czuła, że chłopak ma do niej o coś żal nie wiedziała jeszcze o co, a i on sam nie chciał jej powiedzieć, ale czuła że coś na pewno jest NIE tak jak było. Dzisiaj Wiktoria przesiedziała 7godzin w szkole i wróciła zmęczona do domu. Tam zrobiła obiad sobie, Damianowi, Juli i mamie i poszła do siebie na górę. Koło 20;30 po treningu przyszedł do niej Patryk żeby osobiście zaprosić ją na swoją sobotnią walkę. Dziewczyna chciała, żeby został u niej na noc ale zbył ją tym, że musi się porządnie wyspać i wgle . Po około godzinie Wiktoria zmęczona była już tym wszystkim i poszła spać, pierwszy raz tak wcześnie położyła się spać. Najpierw pogadała jeszcze z Laurą, bo ta dzwoniła do niej żeby opowiedzieć jej jak super spędziła dzień z Bartkiem. Wiktoria chwilami z tych opowieści zastanawiała się czy ona mówi o tym samym Bartku, którego ona uważa za Brata , bo podobno po lekcjach przyjechał po nią do szkoły, zabrał ją do kawiarni i na spacer , a później dziewczyna zaprosiła go do siebie poznał jej mamę, zjedli razem z nią obiad i poleżeli oglądając razem tv , niby to nic takiego a tak dla Laury ważnego.

Szkoła

dom

...

... Wiktoria odwzajemniała pocałunki, ale nie robiła nic ponadto. Patryk podciągnął jej koszulkę pod same piersi , w tym momencie dziewczyna przestała go całować i powiedziała stanowcze ''NIE'' widziała w jego oczach żal i coś jeszcze , coś czego nie mogła zidentyfikować , powiedział , że musi iść do toalety. Wrócił po jakiś 5 minutach położył się koło niej , przytulił ją i poszedł spać. Po kilkunastu chwilach jego oddech stał się płynny i spokojny, dziewczyna po cichu wymknęła się z łóżka ubrała jego bluzę i poszła na balkon. Posiedziała tam prawie 2 godziny , wróciła do łóżka gdy już kompletnie przemarzła wślizgnęła się po cichu pod kołdrę i przytuliła się do chłopaka. Wiktoria wstała o 5 zrobiła sobie i Patrykowi śniadanie zjadła i wyszła . Chłopak nie wstał nawet jak ona wychodziła , pocałowała go w policzek i poszła zamykając drzwi kluczami zapasowymi , stwierdziła że odda mu je później. Dziewczyna wpadła szybko do domu, wykąpała, ubrała ogarnęła się i poszła do szkoły. Była w strasznym humorze , dlatego dziewczyny zadzwoniły do Laury i zadecydowały , że urywają się ze szkół i zabierają ją na jakieś zakupy. Wiktoria wpadła tylko do domu przebrała się a schodząc na dół zauważyła , że Damian i Bartek siedzą w kuchni i jedzą tosty
-Co jest?- zapytała dziewczyna siadając na blacie
-Nie nic. Co u Laury?-odpowiedział pytaniem na pytanie Bartek
-Git idę teraz z nimi na zakupy . Lecę Pa - powiedziała całując ich w policzek . Na zakupach były ponad 4 godziny zeszły wszystkie centra handlowe w mieście każdy sklep po kilka razy , nogi im odpadały, ale każda kupiła sobie coś ładnego. Na Darię czekał Wojtek i poszli razem do niej , a Angela spotkała jakiegoś kolegę i poszli do kawiarni.
-Dobra to dawaj do mnie na kawę- zaproponowała Wiktoria Darii, bo nie chciała być teraz sama a Patryk od rana nie odpierał od niej telefonu i nie odpisywał na SMS.
-No okej lecimy- odpowiedziała jej Daria i poszły na tramwaj . Dziewczyny zrobiły sobie kawę i posiedziały u Darii oglądając Plotkarę , po godzinie usłyszały, że ktoś przyszedł do domu i śmiech chłopaków.
-Chodź idziemy do nich pośmiejemy się trochę- powiedziała Wiktoria do koleżanki wstając z łóżka. Laura nie zbyt chętnie podążyła za nią
-Siema- powiedziała Wiki wchodząc do pokoju brata
-Heej- zawtórowała jej Laura
-No siema !- odpowiedzieli równo chłopaki, Bartek jakby jakoś się dziwnie ucieszył , ale Wiktoria tylko na niego popatrzała, usiadła i się jakoś specjalnie nad tym nie zastanawiała , ciągle myślała nad tym co się stało Patrykowi , przecież powiedział jej , że nie będzie na nią naciskał to co tak nagle się obraził, bo ona nie chciała? Bezsensu. Z chłopakami pograły trochę w karty i około godzinę później Laura powiedziała , że zbiera się do siebie. Bartek zaproponował jej , że ją odprowadzi chociaż na przystanek. Wiktorii zaczęło się to wydawać jakieś takie podejrzane, ale stwierdziła, że jutro o tym z nią pogada.
  Bartek z Laurą szli powoli nie odzywając się do siebie, chłopak niósł dziewczynie torby z zakupami. Przechodzili przez park i z naprzeciwka szła jakaś grupka chłopaków podejrzanie wyglądających. Laura się przestraszyła i nie wiedziała co ma zrobić, w tym momencie Bartek złapał ją za rękę i szedł do przodu niczym się nie przejmując , przeszli koło tej grupki bez żadnej zaczepki , Laurze od razu uspokoił się. Do przystanku mieli jeszcze 10 minut i przez te 10 minut szli bez żadnego słowa trzymając się za ręce. Okazało się, że Laura ma tramwaj dopiero za 13minut. Bartek widział, że dziewczynie zimno więc objął ją i stali tak chwilę .
-Przepraszam za sobotę-odezwał się po chwili Bartek
-Ja też-odpowiedziała Laura
-A ty za co ? -odpowiedział zdziwiony Bartek
-Za to, że Ciebie nakręciłam i uciekłam-odpowiedziała patrząc w ziemie. Bartek złapał ją za brodę i podniósł jej twarz, schylił się tak, że dzieliło ich twarze od siebie kilka centymetrów
-Przestań przepraszać ! Po prostu daj mi szansę , daj nam szansę !- powiedział trochę głośniej.
-Ale...ale przecież my się prawie nie znamy- odpowiedziała dziewczyna
-Jebać to- powiedział Bartek i pocałował ją delikatnie w usta. Laura odpowiedziała na jego pocałunek i nadjechał tramwaj. Dziewczyna wsiadła i powiedziała ''zadzwoń'' tramwaj odjechał a chłopak wrócił ucieszony do domu.. W tym czasie Wiktoria cały czas próbowała dodzwonić się do Patryka, po 5 razie poszła się wykąpać i spać...

czwartek, 1 września 2011

cdn

... Twarz od twarzy dzieliły ich centymetry. Laura czuła  w powietrzu zapach alkoholu pomieszany z męskim perfumem Bartka. Chłopak popatrzał jej w oczy jeszcze nie do końca trzeźwym spojrzeniem , zagarnął jej włosy za ucho i powoli zaczął zbliżać swoje usta do jej ust. Laura jak nigdy nie wiedziała co ma robić , miała nogi jak z waty , nie mogła się ruszyć , patrzała tylko na chłopaka. W chwili kiedy Bartka usta dotknęły ust dziewczyny , za buzował jej w głowie cały wypity tego wieczoru alkohol, przyciągnęła jego mocno do siebie a on objął ją w pasie. Całowali się aż im brakło tchu, Bartek złapał dziewczynę za biodra i posadził na szafce a sam stanął między jej nogami. Pocałował ją łapiąc za udo. Dziewczyna jakby dostała impuls do mózgu uświadomiła sobie, że może rzeczywiście zajebiście jej się podoba, ale to za szybko. Odepchnęła go delikatnie od siebie zeskoczyła z szafki
-ja .. nie .. tego.. to za szybko.. przepraszam . Dobranoc - wydukała i wybiegła z kuchni
-Laura ! Laura przepraszam no! - krzyknął za nią Bartek , ale ona już zamykała za sobą drzwi od sypialni Wiktorii..
   Dziewczyny wstały około 5, żeby wyszykować się na 7 do szkoły. Lekcje dzisiaj miały luźne i kończyły o 12 . Wiktoria w domu była około 13 i na szybko zaczęła się ogarniać , bo umówiona była z dziewczynami pod domem sportu o 14;50. Dziewczyny weszły do hali i jedyne wolne miejsca jakie były to na samej górze z słabym widokiem. Chwilę tam posiedziały , gdy nagle podszedł do nich jakiś chłopak
-Ty jesteś Wiktoria , prawda? Dziewczyna Patryka?-zapytał z uśmiechem
-Tak- odpowiedziała Wiktoria uprzejmie się uśmiechając
-Macie pójść ze mną , będziecie siedziały z trenerem i resztą drużyny , żeby mieć lepszy widok - powiedział prowadząc dziewczyny za sobą .
-Dobrze , że się ładnie ubrałam, widzicie jakie tam są dupy - powiedziała po cichu Angela a dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Usiadły koło drużyny między trenerem a chłopakami. Po 15 minutach na ring wchodził Patryk , jego przeciwnikiem był chłopak mniej więcej jego figury , wszyscy koło nich mówili , że to będzie trudna walka , bo siły są wyrównane i rzeczywiście pierwsza rudna była wyrównana , Wiktoria widziała , że jej chłopak bardzo się męczy , po krótkiej przerwie w narożniku wrócili do walki. Po kilkusekundowej wymianie ciosów , Patryk zamachnął się i znokautował przeciwnika. Wiktoria była z niego taka dumna. Sędziowie okrzyknęli Patryka zwycięzcom walki i ogłosili , że za dwa tygodnie będzie walczył o pas mistrza polski juniorów. Wiktoria od razu poszła do swojego chłopaka i bardzo mocno go przytuliła
- Jestem z Ciebie taka dumna - wyszeptała mu do ucha.
-Dziękuję że przyszłaś mała-odpowiedział całując dziewczynę -Daj mi 15 minut szybko się wykąpie i możemy iść do mnie.
-Dobrze- odpowiedziała dziewczyna wracając do przyjaciółek. Po około 18 siedzieli już spokojnie w domu Patryka opowiadając tacie jego walkę
-Jestem z Ciebie dumny synu-powiedział pan Krzysiek - ale teraz muszę iść do pracy , nockę mam Kamila na noc też nie będzie pojechał z Patrycją do Gorzowa do jej babci - powiedział im po czym zebrał się i wyszedł do pracy. Młodzi poszli do kuchni zrobić sobie kolacje , zjedli posprzątali po sobie i poszli do sypialni Patryka. Była już około 20
-muszę się już zbierać- powiedziała Wiktoria wstając z łóżka
-zostań u mnie na noc- odrzekł jej na to chłopak z błagalnym wzrokiem.
-Jak? jak nie mam nawet pidżamy ze sobą - odpowiedziała śmiejąc się
-Dam Ci swoją koszulkę - wstał i poszedł poszukać czegoś w szafce. Wręczył dziewczynie swój podkoszulek i zaprowadził ją do łazienki. Ta po drodze wykonała telefon do mamy , że zostaje na noc u Darii i wróci rano. Wiktoria siedziała w wannie około 20 , wróciła do pokoju z ciuchami w ręku w majtkach i podkoszulce Patryka. Chłopak pisał z kimś na laptopie zacieszając się do skrzynki. Po chwili ogarnął , że dziewczyna jest już w pokoju, a ona leżała wygodnie na jego łóżku oglądając gazetę, którą rano sobie kupiła. Patryk popatrzał na dziewczynę , dokładnie obejrzał jej długie smukłe nogi , wyłączył szybko laptopa i położył się koło niej całując ją po szyi . Wiktoria nie odrywała oczu od gazet , w końcu chłopak się wkurzył , zabrał jej gazetę i pocałował ją mocno w usta kładą na łóżku , dziewczyna nie zdążyła zareagować , jego usta były coraz bardziej natarczywe, ona odwzajemniała jego pocałunki. Patryk dla żartów ugryzł ją w wargę , a ta aż pisnęła
- Ty małpo ! - krzyknęła siadając mu na brzuchu
-No i co teraz kara będzie? - zapytał z głupim uśmiechem.
-No właśnie tak-odpowiedziała dziewczyna
- a jaka?-pytał ciekawy
-za karę będę spała w pokoju Twojego brata - powiedział wstając .
-CO?! NIE NIE !! - zaprotestował łapiąc ją i przyciągając do siebie , tak że leżała na nim
-wolę taką karę- odrzekł powtórnie całując dziewczynę...


Szkoła

zawody Patryka

Noc u Patryka